jeden prał gumą w defensywie. Pamiętam tę mordę jaszczurczą.<br>- Zgłupiałeś! Przecież to jakiś kapitan, Francuz, przyjaciel Krabczyńskiego.<br>- Taki Francuz, jak ty mądry. Co to za kałuża na podłodze?<br>- To on właśnie zrobił - powiedział student. <page nr=73> <br>- Co? Ach że ty, pętaku! - Mieciek schwycił rzekomego Francuza za kołnierz i prowadząc go w stronę kuchni, mówił:<br>- Ty cholero jedna, dziś paskudzisz w moim mieszkaniu, a jutro przyjdziesz robić rewizję. Ty gnido, nuże, ot, tak, za mordę wyrzucę, na zbity łeb po schodach. Wont, bydlę!<br>Słychać było błagalny głos, łomot walącego się ciała, krzyk i trzask drzwi. Mieciek wrócił i zaczął wymyślać Dziadzi:<br>- Skądżeś się pan