faceta, z którym mogłabym wreszcie "to" zrobić, a on, jako że jestem "czysta", nie chciałby mnie przelecieć i zostawić. Pomyślałam, że może okazywałam mu za mało uczucia. By wiedział, że mi na nim zależy, wysłałam list. Odpisał, że widać mam przyzwolenie od natury i rozumu, więc mogę przyjść na "misteria kunsztu miłosnego". Kochaliśmy się i to była moja decyzja, nie żałuję tego. Po dwóch dniach spotkałam go i powiedziałam, żeby przyszedł na szarlotkę. Posiedział 10 minut i kazał sobie zapakować ciasto. Wyjaśniliśmy sobie, że będzie nas łączył seks i ewentualnie rozmowy. Ja też tak chciałam, ale teraz chyba zaczynam go naprawdę