Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Chrzest ognia
Rok: 2001
i podnosząc uwolnioną rękę. - Widzisz tę szramę na dłoni? To Ciri go cięła. Na wyspie Thanedd, miesiąc temu. To Nilfgaardczyk. Przyjechał na Thanedd specjalnie po to, by uprowadzić Ciri. Cięła go, broniąc się przed porwaniem.
- Na nic przecie zdała się ta obrona - mruknęła Milva. - Coś tu jednakoż, tak sobie myślę, kupy się nie dzierży. Jeśli onże twoją Ciri z ostrowu dla Nilfgaardu porwał, jaką modą do tej trumny popadł? Czemu go havekar Nilfgaardczykom właśnie wydawał? Zdejmij mu z gęby knebel, wiedźminie. Może nam co powie?
- Wcale nie chcę go słuchać - powiedział głucho. - Już teraz ręka mnie świerzbi, by go pchnąć, gdy
i podnosząc uwolnioną rękę. - Widzisz tę szramę na dłoni? To Ciri go cięła. Na wyspie Thanedd, miesiąc temu. To Nilfgaardczyk. Przyjechał na Thanedd specjalnie po to, by uprowadzić Ciri. Cięła go, broniąc się przed porwaniem. <br>- Na nic przecie zdała się ta obrona - mruknęła Milva. - Coś tu jednakoż, tak sobie myślę, kupy się nie dzierży. Jeśli onże twoją Ciri z ostrowu dla Nilfgaardu porwał, jaką modą do tej trumny popadł? Czemu go &lt;orig&gt;havekar&lt;/&gt; Nilfgaardczykom właśnie wydawał? Zdejmij mu z gęby knebel, wiedźminie. Może nam co powie?<br>- Wcale nie chcę go słuchać - powiedział głucho. - Już teraz ręka mnie świerzbi, by go pchnąć, gdy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego