Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
od tego czasu zmieniło...

Wzrok mój zatrzymał się na jej obnażonym ramieniu. Stanęła mi w oczach dawna panna Kazimiera, gdy do połowy zakryta kołdrą, ściągała przez głowę koszulę. Było to w Nowych Sokolnikach. Sypialiśmy wtedy razem w dziecinnym pokoju.

- O, tak... - powiedziałem. - Mamy wspólne wspomnienia.

Spojrzała na mnie oczami porcelanowej lalki i wybuchnęła śmiechem.

- A pamiętasz tę historię ze "sztundystą"? Ja wiedziałam, że to brat Kawryginy. Aliosza powiedział mi w sekrecie. A inżynier Piotrowski, pamiętasz go? Chciał mnie koniecznie pocałować. Aliosza groził, że go zabije. Ach, wszyscy byliśmy wtedy dziećmi! Co chwila czerwieniłam się i płakałam po kątach. Byłam głupia i
od tego czasu zmieniło...<br><br>Wzrok mój zatrzymał się na jej obnażonym ramieniu. Stanęła mi w oczach dawna panna Kazimiera, gdy do połowy zakryta kołdrą, ściągała przez głowę koszulę. Było to w Nowych Sokolnikach. Sypialiśmy wtedy razem w dziecinnym pokoju.<br><br>- O, tak... - powiedziałem. - Mamy wspólne wspomnienia.<br><br>Spojrzała na mnie oczami porcelanowej lalki i wybuchnęła śmiechem.<br><br>- A pamiętasz tę historię ze "sztundystą"? Ja wiedziałam, że to brat Kawryginy. Aliosza powiedział mi w sekrecie. A inżynier Piotrowski, pamiętasz go? Chciał mnie koniecznie pocałować. Aliosza groził, że go zabije. Ach, wszyscy byliśmy wtedy dziećmi! Co chwila czerwieniłam się i płakałam po kątach. Byłam głupia i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego