Biedę mamy, panie. Wielką biedę.<br>Grdyka staremu drgnęła. Przełknął coś, co parzy - może łzę, a może wspomnienie jakieś.<br>Korbal uwierzył. I złość go porwała, że się nabrał, że na takiego ślaza stawiał !<br>- To cóżeś, łbie rzekucki...<br>Już nie "ojczulku" ani "panie dziejku"... Po co? Biedaka można zwyczajnie, po łbie.<br>-.. toś, łbie rzekucki, myślał - na darmochę?! I praca, i jedzenie?<br>Kopnąłby tego niedojdę, tego momota z zakutej wsi, ale synowi ślepia zaszły niedobrym blaskiem i górna warga uniosła się nieco - jeszcze trochę, a kły odsłoni. Zupełnie jak pies. Tacy czarni i zamyśleni, co cichcem siedzą - są najgorsi. Milczy, milczy łobuz od korony