Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
jest dość luźny, powinienem zdążyć. Chłopaki z serwisu potrafią pracować jak szatany.
- A co z Kosińskim? Dokłada mu pan?
- Trudno powiedzieć. Mierzyliśmy czasy stoperem. Z tego nic pewnego nie wynika, ale za dwie godziny powinny być prowizoryczne wyniki pierwszej pętli. Wygląda na to, że na razie idziemy prawie łeb w łeb. Ale pan pozwoli, muszę coś zjeść i umyć się.
- Oczywiście, rozumiem.
Gorczyca kiwnął ręką na Skowrońskiego, który właśnie opuszczał park, i razem podążyli w kierunku wyjścia.
Kilku dziennikarzy otoczyło umorusanego Kosińskiego.
- Były jakieś kłopoty?
- Żadnych.
- A jak czasy?
- Niezłe. Trzeba poczekać na prowizoryczne wyniki. - Jak się panu wydaje, który z
jest dość luźny, powinienem zdążyć. Chłopaki z serwisu potrafią pracować jak szatany.<br>- A co z Kosińskim? Dokłada mu pan?<br>- Trudno powiedzieć. Mierzyliśmy czasy stoperem. Z tego nic pewnego nie wynika, ale za dwie godziny powinny być prowizoryczne wyniki pierwszej pętli. Wygląda na to, że na razie idziemy prawie łeb w łeb. Ale pan pozwoli, muszę coś zjeść i umyć się.<br>- Oczywiście, rozumiem.<br>Gorczyca kiwnął ręką na Skowrońskiego, który właśnie opuszczał park, i razem podążyli w kierunku wyjścia.<br>Kilku dziennikarzy otoczyło umorusanego Kosińskiego.<br>- Były jakieś kłopoty?<br>- Żadnych.<br>- A jak czasy?<br>- Niezłe. Trzeba poczekać na prowizoryczne wyniki. - Jak się panu wydaje, który z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego