opanował Jurka strach, strach śmiertelny, kiedy twarz blednie i pot wycieka spod pach zimnymi strugami, kiedy wolę koncentruje się na tym, aby nie biec przed siebie, krzycząc.<br>Nikt nie prowadził w tych czasach statystyk, ale pewne jest, że nie ginęło nazbyt wielu przy wykonywaniu czynów, które trzęsły miastem i krajem, lecz na drogach powrotnych i w marszach zbliżania się. W czasie tych wszystkich manewrów niewidocznego wojska, które trzeba było wykonać dla jednego rzutu granatem, dla trzech strzałów, dla jednego wybuchu.<br>Jurek dotarł do domu unicestwiony. Z ulgą wrzucił pistolet i granat do szuflady. Prawie płakał, leżąc z twarzą zanurzoną w poduszce