spacer nad rzeką, gdzie wyładowuje się szlachetne odmiany drewna, bogactwo tych stron. Komary zapędzają nas do domu na nocleg. <br> Wcześnie rano inżynier Kao stuka do mego pokoju.<br> - Już czas wstawać, za godzinę ruszamy - powiada. Wyglądam przez okno, tropikalna ulewa przesłania zupełnie widok na śpiącą jeszcze osadę.<br> Kao kiwa głową. Tak, leje, ale Saráee Marais, nasz sternik, i Teo Oh Leong, tłumacz, mówią, że trzeba płynąć. Jak przyjedziemy na miejsce, ulewa przeminie.<br> - Wiesz - mówi inżynier - tu oni będą mieli zawsze rację. Nie można się im sprzeciwiać. Urazimy ich ambicję. Jedziemy!<br> Dwa kubki chińskiej herbaty o słomkowym kolorze, trochę ryżu i ryba w