Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
bo bardzo chciałeś.
- Chciałem, tak, chciałem - zrezygnowany pokiwał głową.

W następnych dniach, ciężkich, starali się ani słowem nie powracać do tamtego epizodu. Pogoda się ustabilizowała. W nocy niezmiennie silne mrozy, z rana znajdowano martwe ptaki pod drzewami. Woda pozostawiona w wiaderku w sieni zamarzała na lodowy kamień. W dzień przychodziło leniwe, senne ocieplenie, sporo słońca i moc iskrzącej się bieli, która kłuła w oczy. Śnieg stwardniał i chrupał pod nogami. Zapowiadało się białe Boże Narodzenie. Działo się. Kłusownicy złapali w żelazko sarnę, w kopnych śniegach, pod Ostojowem. Niemcy wywozili amunicję ze składów na Baranowskiej Górze. Poszła plotka, że szykują się do
bo bardzo chciałeś.<br>- Chciałem, tak, chciałem - zrezygnowany pokiwał głową.<br><br>W następnych dniach, ciężkich, starali się ani słowem nie powracać do tamtego epizodu. Pogoda się ustabilizowała. W nocy niezmiennie silne mrozy, z rana znajdowano martwe ptaki pod drzewami. Woda pozostawiona w wiaderku w sieni zamarzała na lodowy kamień. W dzień przychodziło leniwe, senne ocieplenie, sporo słońca i moc iskrzącej się bieli, która kłuła w oczy. Śnieg stwardniał i chrupał pod nogami. Zapowiadało się białe Boże Narodzenie. Działo się. Kłusownicy złapali w żelazko sarnę, w kopnych śniegach, pod Ostojowem. Niemcy wywozili amunicję ze składów na Baranowskiej Górze. Poszła plotka, że szykują się do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego