nie miałam szczęścia w miłości. Jestem z natury nieśmiała, a żaden facet, którego poznałam, nie był ani mądry, ani czuły, ani przystojny. Ot, sami przeciętniacy. Moim przyjaciółkom też nie powodziło się najlepiej. Kiedy patrzyłam na nie, zagrzebane w pieluchach, wiecznie narzekające na swoich nieudanych partnerów, utwierdzałam się w decyzji, że lepiej być samą niż z... byle kim. Aż wreszcie, poznałam Jego - mojego księcia! <br><tit>Kopciuszek spotyka królewicza</><br>Marcina poznałam u przyjaciółki na urodzinach. Czarnooki, przystojny do bólu, elegancki. Od pierwszej chwili przypadliśmy sobie do gustu. Widziałam, jakim wzrokiem patrzyły na niego moje (o wiele ładniejsze ode mnie!) koleżanki. Ale on wybrał mnie. Choć