z ohydną, agresywną nagonką ze strony komunistów: partyjnych liderów, prasy, radia, telewizji. W zakładach pracy w całej Polsce urządzano "masówki" potępiające biskupów jako "zdrajców narodu", "uzurpatorów" "bezczeszczących pamięć ofiar". Co gorsza, bezustannie podsycany przez propagandę resentyment wobec Niemców był na tyle silny, że znaczna część społeczeństwa podzielała wówczas opinię, iż list był błędem Episkopatu. Dziś, z perspektywy czasu, widzimy, że nie tylko był to piękny przykład ewangelicznej postawy, ale i najważniejszy dokument polskiej polityki zagranicznej z okresu PRL - torujący drogę traktatowi polsko-niemieckiemu oraz pojednaniu pomiędzy naszymi narodami.<br>Wróćmy jednak do wizyty w Auschwitz. Papież mówi, że Oświęcim stał się miastem