lubiłem te malowane przez nią na pierwszej stronie konwalie: uwielbiała je wprost,<br>i poczułem nagle stężony zapach tych kwiatów, i poprowadził mnie on w przyszłość, której jeszcze nie znałem, do obcego mi wtedy kraju, i ujrzałem ją wyraźnie: tę szesnastoletnią dziewczynę, i podziwiałem jej obrazy, i czytałem jej wiersze, i listy pachnące konwaliami, i to zbliżenie naszych rąk na uchwycie w tramwaju, kiedy ruch wagonu pchnął nas ku sobie i widziałem z bliska jej duże piwne oczy i lekko uchylone wargi, i zbliżyłem usta do jej policzka, niby przypadkiem, a ona się ode mnie nie odsunęła, pozwalając na ten przelotny pocałunek