Typ tekstu: Książka
Autor: Strączek Adam
Tytuł: Wyznanie lekarza-łapownika
Rok: 1995
się... Jezu! już wpół do ósmej - prędzej!
- Tatusiu, tatusiu! - niespodziewanie dobiegło z sypialni - siusiu!
- Cicho bądź, gówniarzu! Przecież nie zrobię tego za ciebie! - warknął z nieoczekiwaną złością - gdzie masz nocnik?
Zawstydził się nieco, dzieciak nic nie zawinił. Adam poczuł się jak przyłapany na gorącym uczynku. Domek zaskoczył go. Codzienne budzenie łobuziaka wyglądało zwykle nieco inaczej. To był cały poranny ceremoniał; to branie na ręce, noszenie, przytulanie cieplutkiego, wprost spod kołderki, rozespanego, przecierającego oczka, malutkiego kochanego synka. Inaczej był bunt, płacz i ubieranie na siłę, aby w końcu, więcej lub mniej spóźnieni, mogli dotrzeć jednak do przedszkola.
Adam wszedł do sypialni. Mały
się... Jezu! już wpół do ósmej - prędzej! <br>- Tatusiu, tatusiu! - niespodziewanie dobiegło z sypialni - siusiu! <br>- Cicho bądź, gówniarzu! Przecież nie zrobię tego za ciebie! - warknął z nieoczekiwaną złością - gdzie masz nocnik? <br>Zawstydził się nieco, dzieciak nic nie zawinił. Adam poczuł się jak przyłapany na gorącym uczynku. Domek zaskoczył go. Codzienne budzenie łobuziaka wyglądało zwykle nieco inaczej. To był cały poranny ceremoniał; to branie na ręce, noszenie, przytulanie cieplutkiego, wprost spod kołderki, rozespanego, przecierającego oczka, malutkiego kochanego synka. Inaczej był bunt, płacz i ubieranie na siłę, aby w końcu, więcej lub mniej spóźnieni, mogli dotrzeć jednak do przedszkola. <br>Adam wszedł do sypialni. Mały
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego