Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Chwileczkę... cierpliwości - przekomarzała się Polina. - Nie wyszłam za Georga... Co znowu!... Jacy ludzie są mało spostrzegawczy!... Wyszłam za mąż za Leonida Fijałko.

Wymknąłem się niepostrzeżenie z jadalni i w pokoju Grabara rzuciłem się na łóżko chowając twarz w poduszce.

W pierwszej chwili nie czułem i nie słyszałem nic prócz gwałtownego łomotu w skroniach. Potem krtań zacisnęła mi się boleśnie i poczułem słabosć tak wielką, jak gdyby życie miało ze mnie uleciec.

Leżałem tak przez dłuższą chwilę, po czym, kiedy już nieco oprzytomniałem, zacząłem mówić sam do siebie:

- Polina wyszła za mąż... Staraj się to pojąć... Polina wyszła za mąż... Polina wyszła
Chwileczkę... cierpliwości - przekomarzała się Polina. - Nie wyszłam za Georga... Co znowu!... Jacy ludzie są mało spostrzegawczy!... Wyszłam za mąż za Leonida Fijałko.<br><br>Wymknąłem się niepostrzeżenie z jadalni i w pokoju Grabara rzuciłem się na łóżko chowając twarz w poduszce.<br><br>W pierwszej chwili nie czułem i nie słyszałem nic prócz gwałtownego łomotu w skroniach. Potem krtań zacisnęła mi się boleśnie i poczułem słabosć tak wielką, jak gdyby życie miało ze mnie uleciec.<br><br>Leżałem tak przez dłuższą chwilę, po czym, kiedy już nieco oprzytomniałem, zacząłem mówić sam do siebie:<br><br>- Polina wyszła za mąż... Staraj się to pojąć... Polina wyszła za mąż... Polina wyszła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego