drażnił bardzo Zygmunta. W pewnej chwili potrącił zamyślonego poetę i ściągnął na siebie gromy.<br>- Coś ty, draniu jeden, zbzikował do reszty!<br>- Mógłbyś się inaczej wyrażać, andrusie!<br>- Właśnie, będę ci jeszcze dobierał wyrazy. Uparłeś się i gonisz za tą muchą, jak alfons za dziwką. Usiadłbyś i pomyślał nad swoim losem!<br>- Mój los jest taki, że się niedługo o nim dowiesz.<br>- Dużo mnie on obchodzi.<br>W pokoju czuło się charakterystyczną, niedzielną nudę. Sprzęty stały na swoich miejscach, stół nakryto białym obrusem. Kurze pościerano. Młodzi ludzie patrzyli na siebie bezmyślnie, nie wiedząc, o czym mówić. W końcu Bednarczyk znalazł sobie zajęcie, mianowicie usiadł na