przez niego zasadzie można zdemaskować <orig>nieobyczajność</> i "monotonną - jak u Sartre'a - głupotę" "Artystów", "Filozofów", ba, nawet księży, nie mówiąc już o owym tak przecież cenionym "tłumie przechodniów", szczególnie gdy jego przedstawicieli dobierze się (jak intelektualistów) "nieprzypadkowo".<br>Można by więc ułożyć całą serię dowodzącą, iż dla pogardzanej i krzywdzonej przez geniuszy ludzkości najlepszym rozwiązaniem byłoby właściwie, gdyby każdy, kto nie jest moralnie nienaganny, siedział po prostu cicho, a jeśli musi już spisywać swe wrażenia i myśli, malować obrazy czy wygłaszać "kazania", to powinien oddawać się swym maniom potajemnie, nie wciągając w to Bogu ducha winnych i cnotliwych mas.<br>Dotyczyć to winno nawet