rodziny, o tym, że Kasia nie miała tak miłego towarzystwa, od kiedy skończyła naukę w Ameryce, że tutaj nie ma właściwie żadnych znajomych i cały czas spędza albo z nim, albo z lekarzami. Kiedy skończył swoją przemowę, Kasia jak zwykle zostawiła nas samych. Po tych kilkunastu spotkaniach wiedziałem, że Paweł ma zamiar się upić. Normalnie wystarczały mu dwie szklanki whisky, tym razem wlał ich w siebie pięć czy sześć. Mówił już z trudnością, jak ktoś pijany, kto stara się nie stracić dobrej dykcji, cedząc każde słowo.<br>- Czy coś się stało, czy stan Kasi się pogorszył? - nie wytrzymałem wreszcie.<br>Pokręcił przecząco głową.<br>- To