Władysławów także i na następnej ich placówce - w Królewcu. Jak dawniej, trwała obfita korespondencja, zdarzały się wspólne święta, uroczyste wizyty syna i w rodzicielskim domu. Ale stosunek do Róży zeszedł do rzędu spraw obrzędowych, pozbawionych osobistego znaczenia. <br>Władysław przekonał się, że nic na świecie nie może Róży przebłagać, że nie ma takiego miejsca, które by chciała uznać za szczęśliwe, ani takiego czasu, który by ją uspokoił. Widział siebie czystym w sumieniu: <page nr=100> uczyniwszy wszystko, na co było go stać, wykreślił w życiu Różę: pozostawił już tylko matkę. Matkę często niepoczytalną, groźną dla otoczenia, o którą trzeba dbać, którą jednak przede wszystkim należy