Zieliński poszukuje jakiejś miary sprawiedliwej nierówności i pozwolę sobie mu poradzić, żeby się nie trudził.<br>Nie znajdzie.<br>Sprawiedliwość jako kategoria etyczna jest z nierównością po prostu niewspółmierna.<br>W moim tekście, wspominając o liberalnym dogmacie nierówności miałem na myśli dokładnie to, co ująłem przypomnieniem termodynamiki: że niezbędne są różnice potencjałów, żeby machina mogła działać.<br>0 sprawiedliwości nie było mowy.<br>Najczęściej do dyskusji o tych różnicach potencjałów dochodzi, kiedy mowa o środkach na inwestycje, akumulacji kapitału i zwłaszcza o podatkach.<br>0 pogłównym pani Thatcher, o liniowym podatku dochodowym KLV, o ulgach podatkowych, zawsze o tym, że bogatsi powinni płacić mniej, aby zechcieli inwestować