Typ tekstu: Książka
Autor: Szpotański Janusz
Tytuł: Zebrane utwory poetyckie
Rok wydania: 1990
Lata powstania: 1951-1989
brak szalenie
i mówi o tym się bez przerwy,
że wykorzystać trza rezerwy!

Szmaciak chce zemdleć, lecz nie może
i słyszy, jak już ostrzą noże!...


Tu się na szczęście ze snu zbudził.
Ostrzenia dźwięk, który go złudził,
to tylko terkot telefonu.
Szmaciak na poły rozbudzony
przykłada słuchawkę do ucha
i machinalnie mówi: Słucham?!

Dzwoni Maczuga, pełen werwy:
Waldek! Ja dzwonię tu bez przerwy
chyba godzinę! Co jest, bracie?! -
Wy dzwonków już nie odbieracie?
Słuchaj - powiada - już jest klawo!
Porozumiałem się z Warszawą
i proszę! Są golędziniacy!
Chłopie! Jak oni się przy pracy
zwijają! Lecą tylko wióry!
Pały, jak w bęben, walą
brak szalenie<br>i mówi o tym się bez przerwy,<br>że wykorzystać &lt;orig reg="trzeba"&gt;trza&lt;/&gt; rezerwy!<br><br>Szmaciak chce zemdleć, lecz nie może<br>i słyszy, jak już ostrzą noże!...<br><br><br>Tu się na szczęście ze snu zbudził.<br>Ostrzenia dźwięk, który go złudził,<br>to tylko terkot telefonu.<br>Szmaciak na poły rozbudzony<br>przykłada słuchawkę do ucha<br>i machinalnie mówi: Słucham?!<br><br>Dzwoni Maczuga, pełen werwy:<br>Waldek! Ja dzwonię tu bez przerwy<br>chyba godzinę! Co jest, bracie?! -<br>Wy dzwonków już nie odbieracie?<br>Słuchaj - powiada - już jest klawo!<br>Porozumiałem się z Warszawą<br>i proszę! Są golędziniacy!<br>Chłopie! Jak oni się przy pracy<br>zwijają! Lecą tylko wióry!<br>Pały, jak w bęben, walą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego