Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
osłaniając oczy dłońmi, zajrzałem do wnętrza. Stworzyciel siedział przodem do mnie, przy wielkim stole zawalonym księgami i stosami pergaminów. Trzymał w ręku pióro, podpierał policzek dłonią i dumał głęboko. Twarz pokrywał mu kilkudniowy zarost.
"Uważaj, nadchodzę" - pomyślałem.
Przed Stworzycielem, na pokreślonej karcie pojawiła się wielka, rozdęta, bardzo pryszczata żaba. Brwi maga podjechały do połowy czoła. Dotknął żaby piórem, nie wierząc własnym oczom. Żaba podskoczyła. Nic więcej nie zdążyłem wymyślić. Zobaczyłem wpatrzone we mnie, przekrwione, wściekłe oczy Stworzyciela, a w następnej chwili kolana ugięły się pode mną. Walnąłem brodą w parapet, przeszorowałem twarzą po belkach ściany i skulony, usiłowałem dojść do siebie
osłaniając oczy dłońmi, zajrzałem do wnętrza. Stworzyciel siedział przodem do mnie, przy wielkim stole zawalonym księgami i stosami pergaminów. Trzymał w ręku pióro, podpierał policzek dłonią i dumał głęboko. Twarz pokrywał mu kilkudniowy zarost.<br>"Uważaj, nadchodzę" - pomyślałem.<br>Przed Stworzycielem, na pokreślonej karcie pojawiła się wielka, rozdęta, bardzo pryszczata żaba. Brwi maga podjechały do połowy czoła. Dotknął żaby piórem, nie wierząc własnym oczom. Żaba podskoczyła. Nic więcej nie zdążyłem wymyślić. Zobaczyłem wpatrzone we mnie, przekrwione, wściekłe oczy Stworzyciela, a w następnej chwili kolana ugięły się pode mną. Walnąłem brodą w parapet, przeszorowałem twarzą po belkach ściany i skulony, usiłowałem dojść do siebie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego