idiotami", czyli naiwnymi, którzy chcą dobrze. W jakim stopniu kierownik biura Muenzenberg zdawał sobie sprawę z podwójnej gry Stalina, nie wiadomo. W Hiszpanii zrozumieli ją Koestler, Dos Passos i George Orwell.<br> Poznałem Koestlera w Paryżu bodaj w 1951 roku. Jego fizyczna powłoka wiele wyjaśniała. Był harmonijnie zbudowany i przystojny, ale malutki, prawie karzełek, co mogło przyczyniać się do jego napoleońskich zapędów i czupurności, utrudniającej mu pracę w jakimkolwiek zespole. Przecie on to wpadł na pomysł działania na koła intelektualne zachodnioeuropejskie, żeby je leczyć z marksizmu, i jego dziełem był berliński Zjazd Obrońców Wolności Kultury w 1950 roku, z czego następnie wyłonił