Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
Proszę, proszę... Ale chyba wiesz, że nie wolno zrywać kwiatów w ogrodach publicznych?
Zbliżył się i chwycił ją silnie za przegub dłoni. W oddechu wyczuwała woń kiszonych ogórków i jajek na twardo.
- Zapłacisz grzywnę za niszczenie dobra publicznego. A jak nie zapłacisz, to zawiadomimy twoją szkołę, a zapłaci tatuś lub mamusia... Ucieszą się z córeczki, prawda?
- Tatuś nie żyje, a mama ciężko pracuje - rezolutnie odparła Iw. - A pan powinien zwrócić mi uwagę i puścić wolno.
- Tak sądzisz? - Policjant udał zdziwienie i bacznie rozejrzał się wokół. - Mam inną propozycję... Skończyłaś już szesnaście latek, co?
- Co to ma do kradzieży bzu?
- Chodź... - błyskawicznie
Proszę, proszę... Ale chyba wiesz, że nie wolno zrywać kwiatów w ogrodach publicznych?<br> Zbliżył się i chwycił ją silnie za przegub dłoni. W oddechu wyczuwała woń kiszonych ogórków i jajek na twardo.<br> - Zapłacisz grzywnę za niszczenie dobra publicznego. A jak nie zapłacisz, to zawiadomimy twoją szkołę, a zapłaci tatuś lub mamusia... Ucieszą się z córeczki, prawda?<br> - Tatuś nie żyje, a mama ciężko pracuje - rezolutnie odparła Iw. - A pan powinien zwrócić mi uwagę i puścić wolno.<br> - Tak sądzisz? - Policjant udał zdziwienie i bacznie rozejrzał się wokół. - Mam inną propozycję... Skończyłaś już szesnaście latek, co?<br> - Co to ma do kradzieży bzu?<br> - Chodź... - błyskawicznie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego