Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
dobra...
Więc posłuchaj!
Nie uciekaj oczami po kątach, tylko słuchaj...
Zasłabłeś, rozumiesz?
Pokiwałem głową.
- No, nareszcie!
Więc chodźmy raz, dwa do siostry...
- Po co?
- Jak to: po co, do cholery?
- Namawiasz mnie do rzeczy nieobyczajnej, mistrzu - i pogroziłem
mu palcem.
- Ty, wsadź swoje kawały...
- Za pozwoleniem, markizie!
- Nie jestem żadnym markizem! - tupnął nogą.
- Jesteś!
Sam do powinowactwa się przyznałeś!
Już nie pamiętasz?
- A ty jesteś szarlatan! - wysapał.
- 0, Jezu.
Nie bierz wszystkiego tak serio...
- To przestań mną się bawić!.. - zawołał tak piskliwie, aż mi
zadzwoniło w uszach.
- Boże święty!
Nie widzisz, że sobą się bawię?!
Tanim kosztem!...
- Głupota... - odparł po chwili
dobra...<br> Więc posłuchaj!<br> Nie uciekaj oczami po kątach, tylko słuchaj...<br> Zasłabłeś, rozumiesz?<br> Pokiwałem głową.<br> - No, nareszcie!<br> Więc chodźmy raz, dwa do siostry...<br> - Po co?<br> - Jak to: po co, do cholery?<br> - Namawiasz mnie do rzeczy nieobyczajnej, mistrzu - i pogroziłem<br>mu palcem.<br> - Ty, wsadź swoje kawały...<br> - Za pozwoleniem, markizie!<br> - Nie jestem żadnym markizem! - tupnął nogą.<br> - Jesteś!<br> Sam do powinowactwa się przyznałeś!<br> Już nie pamiętasz?<br> - A ty jesteś szarlatan! - wysapał.<br> - 0, Jezu.<br> Nie bierz wszystkiego tak serio...<br> - To przestań mną się bawić!.. - zawołał tak piskliwie, aż mi<br>zadzwoniło w uszach.<br> - Boże święty!<br> Nie widzisz, że sobą się bawię?!<br> Tanim kosztem!...<br> - Głupota... - odparł po chwili
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego