Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 43
Miejsce wydania: Kraków
Rok wydania: 1993
Rok powstania: 1994
w czym chodziłem, a nie był to czas, kiedy się coś kupowało...
To był Jurek.
Dobroć odruchowa: pamiętam, jak zimą, patrząc przez okno na samochód bezpieki wartujący przed plebanią, powiedział, chyba do Waldka Chrostowskiego czy też Jacka Lipińskiego - "Mnie nie wypada, ale ty zanieś im szklankę gorącej herbaty, bo pewnie marzną, w końcu to ich służba".
Sam dobrał słuchaczy naszego "uniwersytetu".
Było to blisko sto osób, od inżynierów po robotników i sekretarki.
Grono idealnie "szczelne": bezpieka nikogo wśród nich nie miała i nikogo nie umiała sobie znaleźć.
Sam się o tym przekonał podczas któregoś z przesłuchań, kiedy zostawiono Go w pokoju
w czym chodziłem, a nie był to czas, kiedy się coś kupowało...<br>To był Jurek.<br>Dobroć odruchowa: pamiętam, jak zimą, patrząc przez okno na samochód bezpieki wartujący przed plebanią, powiedział, chyba do Waldka Chrostowskiego czy też Jacka Lipińskiego - "Mnie nie wypada, ale ty zanieś im szklankę gorącej herbaty, bo pewnie marzną, w końcu to ich służba".<br>Sam dobrał słuchaczy naszego "uniwersytetu".<br>Było to blisko sto osób, od inżynierów po robotników i sekretarki.<br>Grono idealnie "szczelne": bezpieka nikogo wśród nich nie miała i nikogo nie umiała sobie znaleźć.<br>Sam się o tym przekonał podczas któregoś z przesłuchań, kiedy zostawiono Go w pokoju
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego