doleciały, słowa, jakie im towarzyszyły, porwał jazgot motorów i chrzęst kół. Co chwilę bokiem przemykał na motocyklu łącznik w skórzanej kurtce, rozsiewając mocny, uwodzicielski, słodkawy zapach benzyny. Wrzosowscy uważnie przyglądali się, jak szło karne i szaropłowe milczące wojsko z Azji. Wśród stojących był proboszcz, nieznacznie, jakby na własną odpowiedzialność, błogosławił maszerujących.<br>- Dlaczego ksiądz to robi? - zapytał bezceremonialnie Jassmont.<br>Ksiądz spojrzał na Jassmonta, zdziwił się jego tutaj obecnością, lecz bardzo spokojnie odpowiedział: - Wielu z nich zginie za nas, bardzo wielu, poza tym Bóg włożył w ich ręce miecz pomsty, miał w tym swój cel.<br>- Nie wyrzuca sobie ksiądz, że to programowi ateusze