i to, co pomyślą goście, przekraczając bramę i wchodząc na so genannte klatkę schodową... Potem, na drugi dzień zobaczyłem lekarza ginekologa... Siwy jak ja, starszy, purchawkowaty, miękki jak te kobiece części, do których przez całe swe życie profesjonalnie zaglądał. Jeszcze tyle zabiegów wokół chylącego się ku zmierzchowi życia... Tyle lśniącej materii ma służyć temu nieodwołalnie minionemu ciału... I w dodatku te wszystkie nieustawione na niezamontowanej półce - zapachy perfum z fantazyjnych i pełnych miłosnych sugestii flakoników... Ale nic, idę rozpędem i deklaruję, że mamy podobne gusty. Mówię mu również, że w mojej obecnej łazience są podobne kafelki... Po co to robię, przecież