opuszczam "Wandę", gdzie mi było bardzo dobrze, oraz pożegnać ich ode mnie?<br>- Jak pan sobie życzy.<br>Powróciła do sałatki, którą przygotowywała na obiad, rzuciwszy mi jeszcze przez ramię:<br>- O ile sobie przypominam, ma pan nadpłatę. Prześlę panu wyrównanie do pokoju. Na obiedzie pan zostaje? - Tak jest.<br>Przy obiedzie - nastrój sztuczny, męczący. Ja, Maliński, <page nr=83> Kozicka, która zdaje się nie powtórzyła mu naszej rozmowy. Siedziała zła, namarszczywszy szerokie czoło. Odpowiadałem monosylabami na stereotypowe pytania Malińskiego "jak leci?", "no i jak pan znosi te upały?" Na koniec:<br>- Wprawdzie w Bibliotece to ma pan chłodniej. - Nie byłem dzisiaj w Bibliotece.<br>- Jak to nie? Sam pana