do Iraku. Nasi politycy, którzy potrafią prowadzić misterne wojny podjazdowe wewnątrz własnych ugrupowań i targują się zawzięcie o każdy skrawek budżetowego sukna, jakoś nie umieli dobrze rozegrać starcia z pierwszą ligą z Waszyngtonu. Mocnemu człowiekowi z Żyrardowa, który sam domagał się, by oceniać go po skutkach jego działań, w Ameryce miękną kolana. Turcja czy Izrael - kraje o bardziej merkantylnym podejściu i dojrzalszych elitach, umiały przekonać Stany Zjednoczone, że warto okazać im wdzięczność w sposób bardziej konkretny niż tylko poprzez górnolotne deklaracje. Polscy politycy uzyskali jedynie kilka dni iluzji, że są wielkimi rozgrywającymi tego świata. O korzyściach politycznych, handlowych czy choćby wizowych