Typ tekstu: Książka
Autor: Przybora Jeremi
Tytuł: Przymknięte oko opaczności
Rok: 1995
podtrzymywał pan Trawiński, ruszyliśmy sprzed miedzyńskiego domu. Przy kierownicy nie było mojego przyjaciela, pana Lisieckiego, jeździł teraz w Warszawie na własnej taksówce i wkrótce miał zginąć tragicznie od zabłąkanej kuli podczas przypadkowej ulicznej strzelaniny w pobliżu postoju, na którym się zatrzymał. Jego następca był człowiekiem milkliwym. Rodzice jechali też w milczeniu i - ku mojemu zdziwieniu - zobaczyłem łzy w oczach macochy, którymi żegnała może nie najgorszy miedzyński rozdział swego życia, a może - nadzieję, jakie oboje z ojcem z Miedzyniem łączyli. Z dębu na "Wzgórku Napoleona" zerwała się sroka i jej skrzek był jedynym odgłosem, którym pożegnał nas milczący Miedzyń. Bezlistną czereśniową aleją
podtrzymywał pan Trawiński, ruszyliśmy sprzed miedzyńskiego domu. Przy kierownicy nie było mojego przyjaciela, pana Lisieckiego, jeździł teraz w Warszawie na własnej taksówce i wkrótce miał zginąć tragicznie od zabłąkanej kuli podczas przypadkowej ulicznej strzelaniny w pobliżu postoju, na którym się zatrzymał. Jego następca był człowiekiem milkliwym. Rodzice jechali też w milczeniu i - ku mojemu zdziwieniu - zobaczyłem łzy w oczach macochy, którymi żegnała może nie najgorszy miedzyński rozdział swego życia, a może - nadzieję, jakie oboje z ojcem z Miedzyniem łączyli. Z dębu na "Wzgórku Napoleona" zerwała się sroka i jej skrzek był jedynym odgłosem, którym pożegnał nas milczący Miedzyń. Bezlistną czereśniową aleją
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego