jesteś? Poszukaj mi, tato! <br>- Domeczku, może innego? - Mówiąc to dostrzegł na szczęście łapę puchatego wyglądającą spod wersalki. <br>- Masz już! Lecimy! - W przelocie wyłączył telewizor. Zamknął drzwi, przekręcił klucz. Malec stał u szczytu schodów. <br>- Na rękę, tato! - i jakby usprawiedliwiając się, dodał - jestem zmęczony. <br>Zrezygnowany Adam zarzucił torbę na prawe ramię, misia z dzieciakiem przycisnął mocno do piersi. Winda zepsuta, więc <vocal desc="tupu tupu tupu"> z czwartego piętra na parking. Mały trzymał się mocno za szyję. Na szczęście już nie płakał. <br>- Tato, tato, a kiedy po mnie przyjedziesz? <br>- Jak zawsze o trzeciej, kotku. - Wiedział, że pod tym względem nie może dziecka zawieść. Zwykle kończył pracę w