Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
gdzieby osiąść; ani przez chwilę nie pomyślał, by mógł wracać w swoje wołyńskie strony, do Lubczy... Poszedł w zachodnie ziemie, przewędrował Warszawskie, Płockie i Kaliskie - Los przywiódł go do Brodni.

VIII

W ramie otwartego okna widać było gałęzisty gąszcz jabłonek, skąpo okwieconych drobnym, białym kwieciem. Nie wiadomo przed kim grodził mizerną kępkę tych karłowatych dziczek płot z wicin brzozowych, niski i garbaty. Nawet zapach sączyły one nikły i zaprawiony cierpkością. Tylko złotawe przebłyski gasnącego gdzieś daleko słońca drgały w ciemnozielonym listowiu.
Za ścianą gadały prędkie kobiece głosy.
Kiedy Kazimierz przerywał pisanie, aby poszukać w myślach potrzebnego słowa - dochodziły go one znienacka
gdzieby osiąść; ani przez chwilę nie pomyślał, by mógł wracać w swoje wołyńskie strony, do Lubczy... Poszedł w zachodnie ziemie, przewędrował Warszawskie, Płockie i Kaliskie - Los przywiódł go do Brodni.<br><br>VIII<br><br>W ramie otwartego okna widać było gałęzisty gąszcz jabłonek, skąpo okwieconych drobnym, białym kwieciem. Nie wiadomo przed kim grodził mizerną kępkę tych karłowatych dziczek płot z wicin brzozowych, niski i garbaty. Nawet zapach sączyły one nikły i zaprawiony cierpkością. Tylko złotawe przebłyski gasnącego gdzieś daleko słońca drgały w ciemnozielonym listowiu.<br>Za ścianą gadały prędkie kobiece głosy.<br>Kiedy Kazimierz przerywał pisanie, aby poszukać w myślach potrzebnego słowa - dochodziły go one znienacka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego