Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
pobiegł ku dolinie.
- Rozbiegli się jak przepiórki - rzekł filozoficznie Bocian, chowając lusterko do kieszeni. Widać było, że nie przykłada poważniejszej wagi do rozgrywających się tu wydarzeń. Rozcapierzonymi palcami spulchnił sobie trochę czuprynę nad czołem, potem ziewnął i jął się delektować formą własnych spodni.
- To my już idziemy do chaty - rzekł młodszy z Korsaków. Powstali obaj z ziemi, niepewni i zażenowani.
- Czekajcie. Jeszcze chwileczkę - powiedział Krywko. Odwrócił się w stronę Łapy.
- A co z tymi, na których czekamy? Łapa nie odpowiedział, zamarły w bezruchu.
- Słyszysz? Główny Marszałku? Czekaliśmy na ludzi, którzy mają przyjść do naszej doliny. Łapa nie podnosząc głowy rzekł cicho
pobiegł ku dolinie.<br>- Rozbiegli się jak przepiórki - rzekł filozoficznie Bocian, chowając lusterko do kieszeni. Widać było, że nie przykłada poważniejszej wagi do rozgrywających się tu wydarzeń. Rozcapierzonymi palcami spulchnił sobie trochę czuprynę nad czołem, potem ziewnął i jął się delektować formą własnych spodni.<br>- To my już idziemy do chaty - rzekł młodszy z Korsaków. Powstali obaj z ziemi, niepewni i zażenowani.<br>- Czekajcie. Jeszcze chwileczkę - powiedział Krywko. Odwrócił się w stronę Łapy.<br>- A co z tymi, na których czekamy? Łapa nie odpowiedział, zamarły w bezruchu.<br>- Słyszysz? Główny Marszałku? Czekaliśmy na ludzi, którzy mają przyjść do naszej doliny. Łapa nie podnosząc głowy rzekł cicho
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego