można oślepnąć.<br>Światło przenikało jego siatkową koszulę, lśniło na żebrach i pomarszczonym karku. Nogi miał czarne, pokryte grudkami zaschłego błota, jak ze rdzawego żelaza.<br>- Sab tam idzie? - wskazał na oficynkę, której parterowe pomieszczenia zamieniono na izby mieszkalne dla służby. - Ona przyzywa śmierć, taka ładna, tłusta kobieta - mamlał. - Już drugi dzień modli się do Durgi...<br>- Ale co jej jest?<br>- Któż może wiedzieć?<br>- Był lekarz?<br>Stary oparł się na motyce, wytarte do srebra ostrze rzucało świetliste plamy na jego węźlaste, chude łydki. Popatrzył zmętniałymi, pełnymi smutku oczami na Tereya.<br>- A na co lekarz? Był yoga, odczynił, ale teraz już nie chce zajrzeć. Dał tylko