Mileny. Niezmiennie i jak gdyby instynktownie ciągnący ku sprawom nabolałym i bynajmniej nie po to, by terapeutycznie ból obrócić w śmiech.<br>Wie, że proporcja jej i mojego zaangażowania w związek, który właśnie odżył, ma się jak jeden do tysiąca. I wie również, że ja to wiem.<br>Humor Mileny ma za motto antyprzysłowie: w domu powieszonego jak najwięcej o stryczku.<br><br> Mieszkanie w bloku przy ulicy Dembowskiego, świt - wpół do szóstej. Państwo Iks, Ewa i Witold, rozmawiają w kuchni, której wystrój, a więc włoska glazura i cepeliowskie szafki, świadczą o pewnej zamożności, choć takich kuchni w Warszawie tysiące; Ewa - kobieta trzydziestoczteroletnia, ładna blondynka