wpuściłeś Śledzia przed siebie, Dawid? Wykop go stąd, szybko.<br>- Ty, ty - syczał Henio Śledź. - Nie bądź taki duży chojrak.<br>Chude, brudne ręce kapłana miotały się w słońcu, śląc daleko łamliwe, szybkie cienie, po których deptali przechodnie. <br>- Panie Abrahama - zaczął. Odtrącił charłaka, który za<br>blisko przysunął się do jarmułki. - Jakuba.<br>Charłak mrugał bezrzęsymi powiekami. Dłonie zaciśnięte kurczowo na pokruszonym kawałku chleba nie rozwierały się; okryte były łuską lepkiego potu. Smugi brudu pękały na zmarszczkach obwisłej skóry i osłaniały tułów, chudy jak tułów węża. Podniósł do ust wymięty chleb i ssał. Odpełzł odrobinę dalej, obejrzał się na kapłana.<br>- Panie Abrahama, Izaaka, Jakuba. Ty