wlała weń szeroką. Widział siebie przelatującego konno przez ucichłe w trwodze miasteczka, gnającego na ognistym rumaku lub pancernym samochodem w otoczeniu drużyny straceńców, walczących nie tyle może za ojczyznę, co z nieprzepartej miłości do samej wojaczki.<br>Chciał mieć dużo pieniędzy, którymi by pomiatał, i kobiet, z którymi czyniłby to samo, mszcząc się za długie lata obojętności, nie zrealizowanych flirtów, gorączkowych rozmyślań.<br>Cóż Niemcy, oni byli odskocznią, ruszyli wielki wiatr historii, który mógł wydąć żagle jego korabia. No, a jeśli zginąć, to jako powieszony przynajmniej za siódme żebro. A jeśli nie zginąć, to wjechać na koniu depczącym kopytami pęki białych i czerwonych róż