przeciwieństwie do księdza de Vos, nieustannie mi przerywał. Po trosze dlatego, że już znał sprawę, ale przede wszystkim dlatego, że nie interesowało go ani tło, ani charakterystyka ludzi, lecz strona prawna konfliktu i wyprecyzowanie prawne sytuacji. Reszta nie miała dla niego znaczenia.<br>- Pierwszy raz przerwał mi widząc, że zamierzam zrelacjonować mu całą historię od początku. Otworzył jedną z szuflad biurka i wydobył z niej drukowany spis adwokatów Sygnatury i Rory, którego egzemplarz widziałem u ojca.<br>- Młody człowieku - rzekł. - Oto jest rejestr bieżący adwokatów uprawnionych do występowania we wszystkich trybunałach i sądach kościelnych. Począwszy od najwyższego trybunału Sygnatury na najniższych klasztornych sądach kończąc