Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
pozostałą trójkę, czyli Wężownika, Stalowego i mnie.

Staliśmy pod oknem kwatery Grzywy, ukryci w krzewach magnolii, nudząc się niemiłosiernie. Księżyc srebrzył mur i domalowywał dziwne cienie na płaskorzeźbach. Kładł jasne plamy na witrażowych szybkach okiennych. Ziewałem raz po raz, bardziej ze zniecierpliwienia niż z senności. Wężownik oparł się plecami o mur, ramiona założył na piersiach, głowę spuścił i zdawał się dumać nad czymś głęboko. Stalowy w podobnej pozycji unosił głowę do góry, popatrując na okno sypialni Stworzyciela. Uśmiechał się co chwilę, wyraźnie dobrze się bawiąc. Wreszcie, po długim czasie okno uchyliło się, pojawiła się w nim na mgnienie dłoń Róży, a
pozostałą trójkę, czyli Wężownika, Stalowego i mnie. <br><br>Staliśmy pod oknem kwatery Grzywy, ukryci w krzewach magnolii, nudząc się niemiłosiernie. Księżyc srebrzył mur i domalowywał dziwne cienie na płaskorzeźbach. Kładł jasne plamy na witrażowych szybkach okiennych. Ziewałem raz po raz, bardziej ze zniecierpliwienia niż z senności. Wężownik oparł się plecami o mur, ramiona założył na piersiach, głowę spuścił i zdawał się dumać nad czymś głęboko. Stalowy w podobnej pozycji unosił głowę do góry, popatrując na okno sypialni Stworzyciela. Uśmiechał się co chwilę, wyraźnie dobrze się bawiąc. Wreszcie, po długim czasie okno uchyliło się, pojawiła się w nim na mgnienie dłoń Róży, a
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego