Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 08.00
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
G.: Mój puzon kupił mi znajomy ksiądz w Chicago. Wiąże się z tym zakupem pewna anegdota. Otóż ksiądz nie ma pojęcia o grze na puzonie. Ale na granicy celnik zainteresował się pokaźnym futerałem i pyta: "Pan gra na puzonie?". A wystraszony ksiądz na to: "Oczywiście!". Potem, gdy przyjechał do nas na Boże Narodzenie, z bólem się przyznał, że pierwszy raz w życiu musiał skłamać, biedaczek.
Ł.G: Ale natychmiast po powrocie do Milówki dostał rozgrzeszenie.
COSMO: Znawcy mówią: "Uważaj! Trzymasz w ręku płytę wybuchową. Jej przebojowość nie ma sobie równych na polskim rynku muzycznym". Co wy na to?
Ł.G: W
G.: Mój puzon kupił mi znajomy ksiądz w Chicago. Wiąże się z tym zakupem pewna anegdota. Otóż ksiądz nie ma pojęcia o grze na puzonie. Ale na granicy celnik zainteresował się pokaźnym futerałem i pyta: "Pan gra na puzonie?". A wystraszony ksiądz na to: "Oczywiście!". Potem, gdy przyjechał do nas na Boże Narodzenie, z bólem się przyznał, że pierwszy raz w życiu musiał skłamać, biedaczek.<br>Ł.G: Ale natychmiast po powrocie do Milówki dostał rozgrzeszenie. <br>COSMO: Znawcy mówią: "Uważaj! Trzymasz w ręku płytę wybuchową. Jej przebojowość nie ma sobie równych na polskim rynku muzycznym". Co wy na to? <br>Ł.G: W
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego