protestu. Zatyka sobie uszy, ale widzi rozdziawioną w<br>krzyku buzię. Wsadza sobie kapelusz do góry dnem, pochyla się nad małą,<br>przykłada dłonie do skroni i wachluje nimi niczym słoń uszami. Oczka<br>małej otwierają się szeroko. John stroi miny, wykrzywia się,<br>wytrzeszcza oczy, kłapie zębami. Mała uśmiecha się wesoło. Bierze ją na<br>ręce, zaczyna nucić starą piosenkę, którą im nuciła Leonia: o tym, że<br>słonko wstanie i rozproszy nocne mary, zjawi się królewicz i przywiezie<br>dary...<br> Robi kilka tanecznych kroków, trzymając małą rączynę Ani, jakby była<br>jego partnerką w tańcu, a on tym królewiczem, co przyniósł jej dary...<br> W tej chwili, kiedy mała