W środku dnia udaję przed sobą i innymi, że pracuję. Czasem jest to pisanie artykułów, których nie zamawiała żadna gazeta lub książek, które nigdy nie będą wydane, czasami czytanie coraz trudniejszych podręczników. Nie zabijam ani wolno płynącego czasu, ani nudy - robię po prostu to, na co czekałem całe życie i na co nigdy nie miałem czasu: to, co chciałem robić. Ale nie widząc zastosowania dla zdobywanej tak wiedzy bądź manifestującej się twórczości, nie widzę też sensu dla takiej pracy. Ale ją wykonuję, bo kiedyś tak sobie postanowiłem. Przypominam sobie stare żydowskie przekleństwo: obyś miał to, czego pragniesz!<br>Wieczorem Wiadomości w telewizji, coraz