przedtem jeszcze średnica tunelu jęła się zwężać do sześćdziesięciu może centymetrów szerokości, gdy trzeba było iść na czworakach, gdy od grząskiego dna do sufitu było mniej niż metr, zostawiła go za sobą z żalem i strachem, zatrzymywała się nawołując szeptem za siebie. Kiedy poczuła, że skaleczyła sobie rękę odłamkami szkła na dnie, zapłakała na samą myśl, że nie przygotowała owych katakumbowych "lasek", czynionych z wysokich na pięć, dziesięć centymetrów ułamków drzewa, ciętych z rękojeści łopaty czy klocka. Wspierając na nich dłonie, chroniło się je od tężca, który nastąpić mógł natychmiast po skaleczeniu w kloacznej bryi.<br>- Nie skaleczyłeś się? - Kiedy potrząsnął głową, pochwaliła