Typ tekstu: Książka
Autor: Dawid Bieńkowski
Tytuł: Nic
Rok: 2005
pójdzie, to Drutt wszystkich nas z największą radością pośle na zieloną trawkę... I nic dziwnego, że pan Marek chodzi jak struty, a pani Bożenka tylko co chwilę łyka jakieś pigułki na serce, bo wszyscy teraz jedziemy na jednym wózku. Ja wcale nie histeryzuję. Jak było w Stargardzie? Nagle, z dnia na dzień wyrzucili Mirosława i zatrudnili na etat jakiegoś kompletnego oszołoma, który następnego dnia zwolnił wszystkich, co do jednego. Dziewczyny z płaczem dzwoniły, że z godziny na godzinę zostały bez roboty. Żadnej tam odprawy, zero kasy, jak jakieś pretensje, to do ajenta. Drutt tylko wzruszał ramionami. - To on was zatrudniał... Możecie iść
pójdzie, to Drutt wszystkich nas z największą radością pośle na zieloną trawkę... I nic dziwnego, że pan Marek chodzi jak struty, a pani Bożenka tylko co chwilę łyka jakieś pigułki na serce, bo wszyscy teraz jedziemy na jednym wózku. Ja wcale nie histeryzuję. Jak było w Stargardzie? Nagle, z dnia na dzień wyrzucili Mirosława i zatrudnili na etat jakiegoś kompletnego oszołoma, który następnego dnia zwolnił wszystkich, co do jednego. Dziewczyny z płaczem dzwoniły, że z godziny na godzinę zostały bez roboty. Żadnej tam odprawy, zero kasy, jak jakieś pretensje, to do ajenta. Drutt tylko wzruszał ramionami. - To on was zatrudniał... Możecie iść
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego