Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
płuca: nieraz przypatrywałem się jej spoza zasłonki, kiedy leżała w sanatorium u siostry Marii, pokasłując podczas południowej sjesty,
i szeptałem, że tak bardzo bym chciał, aby podczas niedzielnej mszy świętej, na którą chodziliśmy co niedziela do zakładu dziewczyn, do dwójki, choć raz spojrzała na mnie w kaplicy, żeby przechodząc po nabożeństwie obok mnie, dotknęła niby przypadkiem mojej ręki, żeby się uśmiechnęła, a może nawet przez okamgnienie pomyślała o mnie przed zaśnięciem, tak że mógłbym odwiedzić ją we śnie, być z nią w ulotnym sennym zbliżeniu, które nie przetrwa brzasku,
i sam byłem zdumiony, że tak niewiele pragnę, że wyobraźnia nie podpowiada
płuca: nieraz przypatrywałem się jej spoza zasłonki, kiedy leżała w sanatorium u siostry Marii, pokasłując podczas południowej sjesty,<br>i szeptałem, że tak bardzo bym chciał, aby podczas niedzielnej mszy świętej, na którą chodziliśmy co niedziela do zakładu dziewczyn, do dwójki, choć raz spojrzała na mnie w kaplicy, żeby przechodząc po nabożeństwie obok mnie, dotknęła niby przypadkiem mojej ręki, żeby się uśmiechnęła, a może nawet przez okamgnienie pomyślała o mnie przed zaśnięciem, tak że mógłbym odwiedzić ją we śnie, być z nią w ulotnym sennym zbliżeniu, które nie przetrwa brzasku,<br>i sam byłem zdumiony, że tak niewiele pragnę, że wyobraźnia nie podpowiada
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego