Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 21
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
Któregoś dnia jadłem obiad w rosyjskiej restauracji na Sunset Boulevard i rozmowa zeszła na owe bałałajki, o których wtedy ciągle myślałem. Ktoś wtedy poradził mi, żebym poszedł do cerkwi mieszczącej się na przedmieściu - bywali tam rosyjscy emigranci. Zjawiłem się tam więc w niedzielę rano i pytałem po kolei wychodzących po nabożeństwie ludzi: "Gra pan na bałałajce?" "Nie, niestety" - odpowiadali. Aż wreszcie jeden z nich powiedział: "Tak, gram". "A znasz innych?" - pytam. "Ilu potrzebujesz?" Ja na to: "25-26". "W porządku" - mówi. Na nagranie przyprowadził 24 muzyków! Jedyny problem polegał na tym, że nie umieli czytać nut, więc musiałem ich nauczyć całej
Któregoś dnia jadłem obiad w rosyjskiej restauracji na Sunset Boulevard i rozmowa zeszła na owe bałałajki, o których wtedy ciągle myślałem. Ktoś wtedy poradził mi, żebym poszedł do cerkwi mieszczącej się na przedmieściu - bywali tam rosyjscy emigranci. Zjawiłem się tam więc w niedzielę rano i pytałem po kolei wychodzących po nabożeństwie ludzi: "Gra pan na bałałajce?" "Nie, niestety" - odpowiadali. Aż wreszcie jeden z nich powiedział: "Tak, gram". "A znasz innych?" - pytam. "Ilu potrzebujesz?" Ja na to: "25-26". "W porządku" - mówi. Na nagranie przyprowadził 24 muzyków! Jedyny problem polegał na tym, że nie umieli czytać nut, więc musiałem ich nauczyć całej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego