Byłam trochę bardziej dorosła i poukładana w środku, ale wciąż czułam się jak ciecz, która przyjmuje kształt naczynia, do którego się ją wleje. Pytałam sama siebie - czy ja do diabła nigdy nie dorosnę, nie poczuję się kompetentna, odpowiedzialna i rozsądna?! To całe osiemnastkowe świętowanie "progu dorosłości" wydawało mi się mocno naciągane, skoro trzy lata później nadal czułam się jak nastolatka. Na szczęście, kiedy skończyłam 24 lata, zaczęłam czuć się odrobinkę inaczej. Byłam troszkę jakby bardziej odpowiedzialna, zaczynałam przewidywać skutki moich działań i myśleć przynajmniej o jeden krok do przodu. Zaczęłam uważniej przyglądać się facetom, z którymi zamierzałam się związać, nie przyjmować