się biegiem, aby przynajmniej oddalić chwilę, <br>kiedy na głowę runie spieniona masa wody. Niektórzy wszczynali <br>przeraźliwy lament, inni padali jak podcięci na ziemię, <br>okrywając ramionami twarz i oczy, porzuciwszy wszelką <br>nadzieję ocalenia.<br><br>Awaru zawrócił w mgnieniu oka i porwawszy dziewczynę <br>za rękę, rzucił się szaleńczym biegiem w drogę <br>powrotną, naprzeciw nadbiegającej fali i białym murom <br>Tees. Zoa, szarpnięta, omal nie przewróciła się, wołała <br>coś rozpaczliwego, czego Awaru nie słyszał. Wiedział, <br>że pozostanie na otwartej przestrzeni oznacza nieodwołalnie <br>śmierć. Ratunek, jeżeli istniał w ogóle, mogły <br>przynieść tylko wysokie budowle. Pędził więc, <br>zaciskając palce na przegubie towarzyszki, a obok nich sunęła <br>żółta smuga