Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
nie pozostawiały żadnego śladu jak na twardej polepie, a gdy obejrzałem się za siebie, nie zdołałem powstrzymać okrzyku zdumienia:
- Spójrzcie tylko!
i wszyscy trzej nie spuszczaliśmy oczu z białego wielbłąda, który nagle wyszedł z cienia piętrzących się ciemno głazów i uginając lekko nogi w kolanach, płynął przez pustynię tam, skąd nadjechaliśmy, i stawał się mniejszy, coraz mniejszy, aż w końcu zniknął nam z oczu, bo patrzyliśmy w ślad za nim aż do końca,
- To chyba fatamorgana - odezwał się Albin w zamyśleniu. - Białych wielbłądów przecież nie ma...
ale Felek, który, starszy, więcej od nas wiedział, także o zwierzętach, powiedział z powagą:
- Bardzo
nie pozostawiały żadnego śladu jak na twardej polepie, a gdy obejrzałem się za siebie, nie zdołałem powstrzymać okrzyku zdumienia:<br>- Spójrzcie tylko!<br>i wszyscy trzej nie spuszczaliśmy oczu z białego wielbłąda, który nagle wyszedł z cienia piętrzących się ciemno głazów i uginając lekko nogi w kolanach, płynął przez pustynię tam, skąd nadjechaliśmy, i stawał się mniejszy, coraz mniejszy, aż w końcu zniknął nam z oczu, bo patrzyliśmy w ślad za nim aż do końca,<br>- To chyba fatamorgana - odezwał się Albin w zamyśleniu. - Białych wielbłądów przecież nie ma...<br>ale Felek, który, starszy, więcej od nas wiedział, także o zwierzętach, powiedział z powagą:<br>- Bardzo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego