nie chciał, by ktokolwiek go zobaczył, choć wszyscy ci ludzie należeli do jego bliższych lub dalszych krewnych. Nie wiedział, co wydarzyło się przez cztery dni wędrówki, wolał być ostrożny.<br>Bliskość rodzinnego domu dodała Magwerowi sił, ból zelżał nieco, mgła ustąpiła sprzed oczu. Nawet głód jakby przestał doskwierać.<br>Szedł powoli, cicho, nadrabiał drogi, bo nie chciał posuwać się z wiatrem. Psy i tak go wyczują, lecz lepiej, by nie stało się to nagle. Na pewno podniosą jazgot, choćby z radości.<br>Był blisko - już rozróżniał ciemne sylwetki chlewów i spichlerzy. Poczuł wzbierającą w sercu radość. Dobrze jest wrócić tam, gdzie matka wydała człowieka